Wrzesień 1939 roku.
Polska zaatakowana przez nazistowskie Niemcy Adolfa Hitlera, stawia dzielny opór. Gdzieś na uboczu głównego konfliktu toczy się jednak zupełnie inna wojna. Zaczęła się dużo wcześniej, a jej żołnierze nie używają karabinów lecz maszyn do pisania. Jest to wojna propagandowa.
Bill Shirer, amerykański dziennikarz radiowy pracujący dla stacji CBS, kilka tygodni przed wybuchem II Wojny Światowej znajdował się w Berlinie. W tym czasie, w niemieckich gazetach, można było znaleźć masę artykułów szkalujących Polskę i Polaków. Billowi rzucił się w oczy jeden z takich tekstów, bowiem nagłówek dotyczył miasta do którego właśnie się wybierał: "Warszawa grozi zbombardowaniem Gdańska! Niewiarygodny atak odwiecznego polskiego szaleństwa!".
Bill Shirer, amerykański dziennikarz radiowy pracujący dla stacji CBS, kilka tygodni przed wybuchem II Wojny Światowej znajdował się w Berlinie. W tym czasie, w niemieckich gazetach, można było znaleźć masę artykułów szkalujących Polskę i Polaków. Billowi rzucił się w oczy jeden z takich tekstów, bowiem nagłówek dotyczył miasta do którego właśnie się wybierał: "Warszawa grozi zbombardowaniem Gdańska! Niewiarygodny atak odwiecznego polskiego szaleństwa!".
Kiedy Bill Shirer przyjechał na dwa tygodnie do Gdańska, przekonał się kto tak naprawdę jest szalony i zagraża pokojowi.
"Po ulicach pędziły niemieckie samochody i ciężarówki wojskowe. W moim hotelu pełno było oficerów Wehrmachtu. Drogi do Polski zostały zablokowane zaporami z pni i rowami przeciwczołgowymi. Wystarczyło się rozejrzeć aby dostrzec, że Niemcy przywieźli dużo karabinów maszynowych, dział przeciwlotniczych, broni przeciwpancernej i lekkiej artylerii" - wspominał później.
Nasza grafika poświęcona polskim żołnierzom, walczącym w wojnie obronnej Polski w 1939 roku. |
"Pokojowo" nastawieni Niemcy, nie pozwolili mu nadawać z Gdańska. Przeniósł się do Gdyni, 100-tysięcznego miasta, które nie tak dawno temu było wioską rybacką liczącą 400-tu mieszkańców. Amerykanin był pod wrażeniem tej przemiany. Odnośnie postawy Polaków to w jego dzienniku znalazł się taki wpis:
"Szyderstwa Berlina i Goebbelsowska kampania prasowa kłamstw i wymyślonych incydentów nie robią na nikim wrażenia" - pisał o Polakach.
Tymczasem kierownictwo amerykańskiej stacji zwróciło uwagę Billowi, że nadaje same smutne wieści. Zaproponowali mu aby zrobił audycję pod tytułem "Europa tańczy" (o nocnych klubach!). Shirer odmówił. "Nie zrobimy tego, choćby mieli nas wyrzucić z pracy" - mówił przez telefon do swojego kolegi po fachu, przebywającego w Paryżu. Kiedy 1-go września Niemcy napadły na Polskę, Bill zapisał w dzienniku: "Jawny, niewybaczalny, niesprowokowany akt agresji".
Bill Shirer w 1961 roku /źr. wikipedia |
Kiedy niemieckie samoloty bombardowały Warszawę i inne polskie miasta, w faszystowskich gazetach można było znaleźć artykuły, że to Polacy są odpowiedzialni za rzeź cywili (ciekawostka: kiedy Kriegsmarine zatopiła angielski statek Athenia, Niemcy twierdzili, że to Wielka Brytania sama zatopiła statek, aby skłonić USA do przystąpienia do wojny).
Niewiele osób wie, ale amerykańskie stacje radiowe, m.in. NBC czy Mutual od 8 września, prawie wcale nie podawały informacji wojennych. Kierowali się rządowym uzasadnieniem iż "wiadomości wojenne mogą doprowadzić do nieopanowanego, oddolnego nacisku ze strony zwolenników amerykańskiej interwencji". Stacja CBS nie podporządkowała się temu komunikatowi, dzięki czemu do końca wojny utrzymała pozycję lidera w przekazywaniu wiadomości z frontu.
Jednakże i reporterzy stacji CBS, jako Amerykanie musieli zachowywać neutralność (Stany do 1941 roku były neutralne). Shirer obchodził tą zasadę, zręcznie posługując się aluzją i ironią. Kiedy niemieckie gazety twierdziły, że Polacy ostrzelali swoją stolicę, tak to skomentował:
"Dziś wieczorem zwróciłem uwagę na tytuł w gazecie: POLACY ZBOMBARDOWALI WARSZAWĘ. Myślałem, że to błąd drukarski, dopóki nie przeczytałem artykułu i nie przekonałem się, że jest to oficjalny komunikat niemieckiego Naczelnego Dowództwa".
Pod koniec września, Shirer oraz dziennikarze z innych krajów zostali zabrani przez Niemców do Gdyni. Mogli obserwować nierówną walkę polskich oddziałów z przeważającymi siłami przeciwnika. Potem Bill wspominał ten moment tymi słowami: "...To była beznadziejna sprawa, ale oni (Polacy) jednak walczyli. Niemieccy oficerowie chwalili ich odwagę".
Wrogo nastawiony do III Rzeszy Shirer, dał się jednak raz nabrać niemieckiej propagandzie (inni dziennikarze również). Chodzi o słynne twierdzenie, że polscy kawalerzyści szarżowali na niemieckie czołgi. Niemcy zabrali ich któregoś dnia na pole bitwy, które było usłane zwłokami koni i poległych kawalerzystów. Naziści wbili im do głowy, że cała polska dywizja przypuściła szarżę na sto niemieckich czołgów. Prawda oczywiście wyglądała zupełnie inaczej. Dzień wcześniej, dwa szwadrony polskiej jazdy przypuściły atak na batalion niemieckiej piechoty. W trakcie walk nadciągnęły wozy pancerne i czołgi, które zabiły kilkudziesięciu kawalerzystów. Tak narodził się mit, że Polacy atakowali niemieckie czołgi z szabelką w dłoni.
Wszystkie grafiki z cytatami, znajdujące się na blogu są mojego autorstwa.
Bibliografia:
S. Cloud, L. Olson, Chłopcy Murrowa. Na frontach wojny i dziennikarstwa, Warszawa 2006.
Data publikacji artykułu: 7.04.2014
Data publikacji artykułu: 7.04.2014
Chyba najciekawsze wpis jak do tej pory :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Dokładam wielu starań, aby artykuły były ciekawe. Pozdrawiam!
Usuń