Pierwszy rozbiór Polski
podziałał otrzeźwiająco na elitę naszego państwa. Od tego czasu, przygotowywane
są reformy mające doprowadzić do wzmocnienia Rzeczypospolitej, a zwłaszcza do
uniezależnienia jej od sąsiadów. Zwieńczeniem reform był akt Konstytucji 3
maja. Jednakże państwa ościenne, a zwłaszcza Rosja, nie zamierzały bezczynnie
patrzeć na odradzanie się państwa polskiego. Caryca Katarzyna II wykorzystała w
podstępny sposób Targowiczan (sprzeciwiali się oni wprowadzaniu reform, wśród
nich był m.in. Szczęsny Potocki), aby pod pretekstem obrony przywilejów
szlacheckich, wprowadzić do naszego kraju swoje wojska i przejąć władzę nad
buntującą się Rzeczpospolitą.
Doszło do wojny 1792
roku, w której jedną z ważnych ról odegrał Tadeusz Kościuszko, przyszły
Naczelnik insurekcji. Polacy walczyli dzielnie w obronie Konstytucji 3 maja.
Zaskoczeniem okazała się postawa króla Stanisława Augusta, który przyłączył się
do Targowiczan, sądząc że uratuje tym krokiem Polskę przed całkowitym
uzależnieniem od mocarstw ościennych. Niestety strasznie się pomylił. Dowódcy
Wojska Polskiego złożyli rezygnację i wyemigrowali z kraju. Rosja razem z
Prusami dokonała kolejnego rozbioru Polski.
Wielu patriotów musiało
uciekać za granicę. Ich głównym ośrodkiem stał się Lipsk, gdzie przebywali Hugo Kołłątaj, Ignacy Potocki oraz Tadeusz Kościuszko. Ten ostatni dostał na
początku września 1793 roku wiadomość od tajnego warszawskiego związku, że w
razie wybuchu powstania powinien stanąć na jego czele. Sam Kościuszko był
zdania, że bez co najmniej 100-tysiecznej armii nie ma co liczyć na powodzenie
powstania. Dlatego planował oprzeć insurekcję na barkach całego społeczeństwa.
W tradycji zachowały się takie jego słowa:
„Za samą szlachtę bić się nie będę. Chcę wolności całego narodu i dla niej tylko wystawię swe życie”.
W listopadzie 1793 roku
w okolicach Krakowa, odbyło się spotkanie Kościuszki z przedstawicielami
krajowego sprzysiężenia. Na spotkaniu ustalono ogólny plan powstania. Caryca
Katarzyna II dobrze wiedziała, że Polacy szykują powstanie. Dlatego rozpoczęły
się aresztowania. Postanowiono również zredukować liczbę polskich wojsk, tak
aby jak najmniej naszych rodaków było pod bronią w momencie wybuchu insurekcji.
Zredukowane oddziały miały wejść w skład armii pruskiej i rosyjskiej. Uchwała o
zredukowaniu wojska (21 II 1794), była głównym katalizatorem powstania.
Miłe
złego początki
23 marca, Kościuszko
znalazł się w Krakowie. W krótkim czasie, podległe mu oddziały zawładnęły
miastem. Dzień wcześniej, niewielki garnizon rosyjski wyruszył z Krakowa, aby
zatrzymać oddział polskiej jazdy pod dowództwem brygadiera Antoniego
Madalińskiego, który pragnął dołączyć do przyszłych powstańców. Madaliński
obawiając się rozbrojenia przez Rosjan, wyruszył z Ostrołęki 12 marca i przez
kilka dni wymykał się pościgowi. Ten marsz to była iskra, która dodatkowo
przyśpieszyła wybuch powstania.
Wczesnym rankiem 24 marca,
Kościuszko razem z grupą oficerów zebrali się w niewielkiej kaplicy, gdzie
nastąpiło poświęcenie szabel. Wtedy też padły słowa, które zostały potem
przyjęte za dewizę powstańców: „Zwyciężyć
albo zginąć”. Parę godzin po tym wydarzeniu nastąpiło uroczyste ogłoszenie
insurekcji na krakowskim rynku. Na oczach zebranego tłumu, złożył Kościuszko
taką o to przysięgę:
„Ja Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samowładności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi, Panie Boże dopomóż i niewinna męka Syna Jego".
Kolumny rosyjskie
zaalarmowane marszem Madalińskiego, ciągnęły w stronę Krakowa. Kościuszko w tym
czasie dysponuje zaledwie 5 tysięcznym oddziałem regularnego wojska oraz 2
tysiącami pośpiesznie zmobilizowanych chłopów. Warto zaznaczyć, że chłopi
ciągnęli „do Kościuszki”, a nie „do Wojska Polskiego”. Kult Naczelnika zaczął
się powoli szerzyć.
Aby rozszerzyć zasięg
insurekcji, Naczelnik razem ze swoimi oddziałami opuszcza Kraków i udaje się w
stronę Warszawy. 4 kwietnia Polacy spotykają na swojej drodze w okolicach wsi
Racławice, kolumnę wojsk rosyjskich pod dowództwem gen. Tormasowa. Bitwa
rozpoczęła się od walk wojsk regularnych, które jednak nie przyniosły
rozstrzygnięcia. Tormasow postanowił przełamać lewe skrzydło polskich wojsk, używając do tego większości swoich oddziałów. Tym samym, osłabił swoje środkowe
pozycje. Kościuszko dobrze zorientował się w posunięciu przeciwnika i osobiście
poprowadził swoich żołnierzy w samo centrum wojsk rosyjskich. Ogromną rolę w
tym ataku odegrał oddział kosynierów złożony z 320 ochotników. Zaskoczony
przeciwnik musiał uznać wyższość chłopskich oddziałów. Zdobyto 12 dział.
Następnie to samo zgrupowanie skierował Kościuszko na lewą flankę, gdzie
ponownie przeciwnik musiał uznać wyższość Polaków. Rozbity i wykrwawiony
przeciwnik musiał się wycofać. Najdzielniejszym z
kosynierów okazał się Wojciech Bartos. Od tej pory nazywać się będzie Bartoszem
Głowackim, bowiem takie „uszlachetnione
imię” nada mu Kościuszko razem z nominacją na chorążego Regimentu
Grenadierów Krakowskich.
Chorągiew Kosynierów /źr. wikimedia |
Militarne znaczenie
bitwy pod Racławicami było niewielkie. Natomiast znaczenie propagandowe było
ogromne. Lotem błyskawicy rozniosła się po całym kraju wieść o zwycięstwie nad
Rosjanami. Już 17 kwietnia wybuchają walki w Warszawie, na czele których staje
szewc Jan Kiliński. Z kolej 22 marca płomień powstania dociera do Wilna
(walkami w tym mieście kierował jakobin Jakub Jasiński). W stolicy Polski
uformowała się Rada Najwyższa Narodowa w skład której weszli m.in. Hugo
Kołłątaj i Ignacy Potocki. Planowali oni w sposób dyplomatyczny powstrzymać
Austrię i Prusy od interwencji. Niestety te starania spaliły na panewce.
Polacy
w odwrocie
6 czerwca 1794 roku
doszło do bitwy pod Szczekocinami. Kościuszko dysponował liczbą około 15
tysięcy żołnierzy. Z kolej jego przeciwnicy, czyli generał Denisow oraz król
pruski wystawili do walki około 26 tysięcy żołnierzy. Ponadto ich dodatkowym
atutem była ponad 4-krotna przewaga w artylerii, która okazała się kluczowa w
tej bitwie. Również tym razem główną rolę odegrali kosynierzy. Kościuszko
rzucał ich trzy razy do boju. Najpierw razem z oddziałami regularnego wojska przypuścili
atak na pruską piechotę. Potem powstrzymali szarżę kawalerii. Kiedy było już
wiadomo, że tej bitwy nie da się wygrać, kosynierzy zostali wykorzystani po raz
trzeci w celu osłoniania odwrotu regularnego wojska. Przypuścili wtedy szturm
na pruskie baterie. 2000 żołnierzy uzbrojonych jedynie w piki i kosy,
przeprowadziło niemal samobójczy atak wykazując się niespotykaną dyscypliną i ofiarnością.
To właśnie dzięki nim oraz jeździe, którą dowodził generał Sanguszko, udało się
powstrzymać wroga, tym samym ratując polskie wojsko przed całkowitym rozbiciem.
Kościuszko razem ze
swoimi oddziałami udał się do Warszawy. Tam mógł się wykazać swoimi
zdolnościami inżynierskimi, fortyfikując miasto. Od lipca ponad 40 tysięczna armia
rosyjsko-pruska stara się przełamać linię obronną miasta. Żadna ówczesna
stolica nie była tak dobrze przygotowana do oblężenia jak Warszawa. 25 tysięcy polskiego wojska wspomaganego przez mieszkańców, broniło się przez ponad 2
miesiące. Ale nie tylko w stolicy toczyły się walki. W okolicach Wilna,
litewscy powstańcy wiązali część carskich sił. Z kolej wystąpienia Polaków na
Śląsku, Wielkopolsce czy w samych Prusach spowodowały, że z początkiem września
armia pruska odstąpiła od oblężenia. Aby wspomóc walczących żołnierzy,
Kościuszko wysłał z Warszawy korpus gen. Jana Henryka Dąbrowskiego w sile 4
tysiące ludzi. Udało mu się związać Prusaków na tyle, że nie odegrali oni już
większej roli w Insurekcji.
"Modlitwa Kosynierów"- obraz J. Chełmońskiego /źr. wikimedia |
Tymczasem nowe
zagrożenie nadciągało ze Wschodu. Od strony Ukrainy maszerował rosyjski korpus
dowodzony przez generała Suworowa. Aby nie dopuścić do połączenia obu wrogich
wojsk, Kościuszko wyrusza do Grodna, celem zorganizowania wcześniej
rozproszonych na tym terenie oddziałów. Armia gen. Fersena odstąpiwszy od
oblężenia Warszawy skierowała się na południe, po czym 4 października przeszła
na prawy brzeg Wisły. Naczelnik nie miał wyjścia, musiał stoczyć bitwę, zanim
nastąpi połączenie wrogich armii.
Kościuszko dysponuje w
tym czasie siłą 11 tysięcy ludzi, jednak dywizja generała Ponińskiego (ponad 3
tysiące żołnierzy) była w znacznej odległości od pola bitwy i nie wiadomo było
czy zdąży na czas. Generał Fersen dysponował około 14 tysiącami ludzi. Bitwa
rozegrała się 10 października pod Maciejowicami. Dzień wcześniej Kościuszko
wybrał dogodne pozycje do brony i rozkazał swoim żołnierzom się okopać. Dowódca
rosyjski wiedział, że polskie oddziały są rozdzielone i z samego rana przypuścił
atak całymi swoimi siłami. Poniński, który miał zaatakować Rosjan od tyłu, w
chwili rozpoczęcia walk znajdował się o ponad 40 km od pola bitwy. Polacy pod
Maciejowicami bronili swoich pozycji przez ponad 6 godzin. Jednak otoczeni
przez nieprzyjaciela nie mogli dalej walczyć. Dywizja Ponińskiego nie zdążyła
na czas. Kościuszko starał się jeszcze z rozbitych oddziałów zorganizować
ostatnią linię obrony. Kiedy to się nie udało, jedynym wyjściem była ucieczka.
Niestety, kiedy nasz przywódca rejterował z pola bitwy, koń na którym jechał
upadł i przygniótł go, tak że ten nie był w stanie się ruszać. Zaraz też
dopadli do niego Kozacy, raniąc go pikami w biodro i plecy. Nie wiedzieli
bowiem, że tutaj leży wódz powstania, ponieważ Kościuszko był ubrany w skromne
szare odzienie. Tymczasem jeden z polskich dragonów, który leżał koło
Kościuszki udając nieżywego, podniósł nagle krzyk, że zabito Naczelnika. Kozacy
zawołali kogoś wyższego rangą, po czym Kościuszko został zniesiony z pola bitwy
na zaimprowizowanych noszach.
Biada
zwyciężonym
Kto wie, gdyby Rosjanie
nie schwytali dowódcy insurekcji, to dalsza walka odniosła by jakiś skutek. Jednak w tym przypadku, utrata wodza
zadecydowała o dalszych losach powstania. W trzy tygodnie po bitwie, Rosjanie
dotarli do Warszawy. Została stoczona
ostatnia batalia insurekcji, tym samym była to ostatnia bitwa Rzeczpospolitej
Obojga Narodów. Doszło po niej do rzezi ludności cywilnej na Pradze. W kilka
godzin zginęło około 20 tysięcy Polaków.
Ostateczna kapitulacja
powstania nastąpiła 16 listopada w Radoszycach. Do twierdzy Pietropawłowskiej
trafili: Tadeusz Kościuszko, Jan Kiliński, Ignacy Potocki, Julian Ursyn
Niemcewicz i wielu innych zasłużonych obywateli. Około 12 tysięcy Polaków zostało
zesłanych na Syberię. Caryca Katarzyna II wybiła z tej okazji specjalny medal
na którym widniał napis: „Przywróciłam to,
co było oderwane”. W następnym roku doszło do III rozbioru i Polska zniknęła
z mapy Europy.
Insurekcja
Kościuszkowska to nie tylko 200 dni walki o niezależny byt państwowy, to przede
wszystkim początek narodowowyzwoleńczej walki, którą Polacy będą toczyć
nieprzerwanie, aż do odzyskania niepodległości.
Wszystkie grafiki z cytatami, znajdujące się na blogu są mojego autorstwa.
Drzeworyt Juliusza Kossaka /źr. wikimedia |
Bibliografia:
1. Jan Stanisław
Kopczewski, Tadeusz Kościuszko, Warszawa 1971,
2. Bolesław Oleksowicz,
Legenda Kościuszki. Narodziny, Gdańsk 2000.
A prawdziwa jest ta anegdotka, jakobyśmy przegrali bo naczelnik upił się przed bitwą, a na drugi dzień miał kaca i pogubił mapy?
OdpowiedzUsuńTa anegdota nie jest prawdziwa. Ale dziękuje za komentarz :-)
Usuń"Wszystkie grafiki z cytatami, znajdujące się na blogu są mojego autorstwa."
OdpowiedzUsuńRzez Pragi i przysiega na rynku Krakowskim tez?
Wszystkie grafiki z CYTATAMI!!! Proszę o czytać ze zrozumieniem. Pozdrawiam :-)
Usuń